South Park: The stick of truth.
Przepis na dobrą, licencjonowaną grę komputerową? Proste! Wystarczy powierzyć proces twórczy jej powstania ludziom odpowiedzialnym za produkt pierwotny. W przypadku South Park: The stick of truth obowiązek napisania scenariusza trafił na barki Matta Stone’a oraz Treya Parkera. Co dostali gracze? Ponad dwunastogodzinny, interaktywny odcinek jednej z najpopularniejszych kreskówek dla dorosłych na świecie.
W grze wcielamy się w postać Nowego, który wraz z rodziną przybywa do South Park, dla spokoju ducha, po tajemniczo brzmiących, dziwnych wydarzeniach w poprzednim miejscu zamieszkania. Nie wiem, co rodzice Nowego oglądali w czasie wieczornych wiadomości przez ostatnie kilkanaście lat, bo raczej SP to ostatnie miejsce na Ziemi, gdzie znajdą trochę spokoju. Zachęcają jednak swojego syna do wyjścia na zewnątrz i poszukania nowych znajomości. Chwilę później stoimy już w ogródku Cartmana, czy raczej obozie klanu ludzi, zaatakowanym przez Mroczne Elfy w poszukiwaniu Kijka Prawdy. Nowy przyjmuje osobowość Dekla (Douchebag) i rozpoczyna swoją przygodę odkrywając nie tylko kolejne absurdy życia w małym górskim miasteczku, ale również mroczne wspomnienia ze swojej przeszłości.
South Park: The Stick of Truth jest niemalże klasycznym RPGiem i tak powinniśmy do niego podchodzić. Wybieramy klasę postaci i rozwijamy ją za pomocą punktów zdobytych za kolejne poziomy doświadczenia. Walka jest toczona w systemie turowym. Po jednej stronie jest nasz bohater wraz z wybranym przez nas kumplem (Cartman, Butters, Jimmy, Kyle lub Stan), a po drugiej stronie stoi do 6 przeciwników jednocześnie. Trzeba przyznać, że same walki są lekko nużące po dłuższej rozgrywce. Każdy cios ma tylko jedną animację, których nie można pominąć oraz dwa, maksymalnie trzy zabawne komentarze, które jednak po dwustu razach przestają bawić tak samo. Rozwiązanie tego problemu zasługuje jednak na pochwałę. Praktycznie każdą walkę – nie licząc bossów – można ominąć pokonując przeciwników sprytem jeszcze przed rozpoczęciem walki. Możemy wykorzystać elementy otoczenia jak roztrzaskana latarnia, niezabezpieczony kabel elektryczny lub kula bilardowa na źle przymocowanej półce. Dodatkowym ułatwieniem jest możliwość wykorzystania przyjaciół w walce z wrogiem. Na pomoc możemy wezwać takie postacie jak Jezus, czy Mr Hankey. Ponownie, z tego ułatwienia nie można korzystać w walce z bossami.
Najbardziej przeszkadzającym błędem gry jest jednak nie do końca dobre tłumaczenie na język polski. Choć dialogi są przetłumaczone całkiem nieźle, to kłopoty pojawiają się w momentach ‘tutorialowych’. Do teraz nie do końca potrafię dokładnie wykonać wszystkich ataków specjalnych, a szczytem frustracji okazała się słynna misja z aborcją. Gra sukcesywnie sugerowała mi, bym trzymał wciśnięty lewy klawisz myszy, a gdy pojawi się problem przy zabiegu natychmiast go puścić. Po ponad dwudziestu próbach przejścia tego elementu poszukałem rozwiązania w internecie na przykładzie wersji angielskiej i okazało się, że zamiast puszczać lewy klawisz myszy, trzeba po prostu wcisnąć prawy. Takich pomyłek i wpadek jest kilka na całej długości gry i tylko ten jeden był na tyle poważny, by zatrzymać postęp w fabule.
Matt i Trey nie tylko napisali scenariusz, ale też czuwali nad każdym aspektem powstawania gry i nawet podkładali głosy pod postacie znane z kreskówki. Dzięki temu Kijek Prawdy, to produkt kompletny. Świetnie przyrządzony i gotowy do podania nawet największym smakoszom. I chyba tutaj tkwi problem, bo jest to danie przygotowane tylko z myślą o smakoszach. Nie jest to wybitna gra typu RPG, za to jest to świetna gra South Park. Tych, którzy nie przepadają za South Parkiem nie zachęci do oglądania bajki, ale fanom serialu zapewni kilkanaście godzin fantastycznej rozrywki fabularnej. Czego chcieć więcej od licencjonowanej gry, jak nie opowiedzianej wcześniej historii z ulubionymi postaciami w świecie idealnie przypominającym oryginał?